środa, 12 września 2012

Właściciel i jego Cień



            To takie dziwne, gdy po jakimś czasie człowiek zdaje sobie sprawę, że przez większość czasu był cieniem. Cieniem kogoś innego… kogoś silniejszego… kogoś, kto stanowił opokę, schronienie, niezastąpiony azyl… kogoś, kto istniał i stanowił niezastąpioną „część krajobrazu”, bez której nie jesteśmy tą samą osobą.
Jestem silną osobą. Jednak łatwiej było mi ukrywać się za plecami kogoś o wiele silniejszego (przynajmniej tak mi się wydawało). To było takie proste… Ja jedynie istniałam w symbiozie z Nim. Stanowiłam nieodłączne tło głównej postaci na obrazie – szare tło, do którego z reguły nie przywiązuje się zbytnio uwagi.
A potem… nagle… mój symbiotyczny partner zniknął.
A ja nie potrafiłam znaleźć sobie miejsca. Byłam cieniem szukającym swego właściciela.
I odnalazłam Jego. Nowego posiadacza mnie-cienia.
Koegzystowałam w takim odpowiadającym mi, jakże bezpiecznym i pewnym, zawieszeniu. Ale ono również się skończyło. Więzy pękły… Właściciel zniknął…
Przez chwilę czułam się, jakbym miała wszystko, moja harmonia była idealna. Ktoś pstryknął palcami i cały świat pękł dzieląc się na niepasujące do siebie elementy układanki. Wbrew wszystkiemu odnalazłam kogoś, kto tę łamigłówkę złożył z powrotem w harmonijną całość. I potem znowu - pstryk…
Teraz nie szukam już właściciela… Jestem cieniem samym w sobie. Cieniem samej siebie. Swoją panią i swoim cieniem. Sama próbuję złożyć swoje puzzle, doprowadzić obrazek do porządku. Próbuję sprawić, by postać na szarym tle ukazała mnie, by obraz był mną.
Może te wszystkie porównania są idiotyczne… jednak nic nie poradzę, że tak właśnie czuję.

Dzisiaj nie jestem jeszcze spójnym obrazem… Dzisiaj prowadzę walkę z elementami układanki… Może nie dziś, ani nie jutro… Ale wkrótce – mam zamiar doprowadzić do chwili, w której spojrzę w lustro i przyznam, sama przed sobą, że jestem kompletna.
Nie będę cieniem…
Nie będę szarym tłem…
Nie będę niepasującym, porzuconym elementem…
Będę całością.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz