niedziela, 20 marca 2016

Świeczki na torcie to wyzwanie

            Jesteś ty, twoi najbliżsi i tort urodzinowy na środku stołu. Jedna świeczka i jedno życzenie. Musisz zdecydować, czego tak naprawdę chcesz. Czego potrzebujesz. Czego pragniesz najbardziej na świecie. To będzie życzenie dla ciebie? Czy może jednak dla twoich bliskich? Decyzja jest twoja. Uśmiechasz się, wszyscy się w ciebie wpatrują i czekają, aż zdmuchniesz świeczkę. Czujesz presję. Uśmiechasz się czy też nie? Płaczesz? Łzy szczęścia czy smutku? I ta prośba błąkająca się po głowie i błagająca, by ktoś ją usłyszał – niech ktoś zdmuchnie za mnie tę pieprzoną świeczkę, bo ja nie wiem czego chcę.
            Dawno tego nie robiłam. Za każdym razem, kiedy moja najbliższa koleżanka (niemal przyjaciółka) ma urodziny, pamiętam o świeczkach na torcie, który sama dla niej piekę. Zawsze. Ale dzisiaj usłyszałam pewną myśl. Od mojej mamy. Od kogoś, kto od lat nie zdmuchiwał świeczek i nie myślał o życzeniach dla siebie. Powiedziała mi, że w tym roku stała przed tym tortem i nie potrafiła określić, czego chciałaby od życia. Na co czeka. Kiedyś stwierdziłam, że jest najbardziej bezinteresowną osobą jaką znam. I wiem to na pewno, a ona potwierdza to każdym swoim czynem. Wiem to, bo ja jestem największą egoistką jaką znam. A znam ich wielu, od mojego ojca zaczynając. Nigdy nie rozumiałam, co połączyło tak różnych od siebie ludzi… I nie wierzę w bzdury, że przeciwieństwa się przyciągają. Świat tak nie funkcjonuje.
            Ale wracając do życzenia. Pierwsze o czym pomyślała to my – ja i moi bracia. Zapragnęła, żebyśmy byli szczęśliwi. Tylko tyle. I aż tyle. A ja teraz siedzę, piszę i zastanawiam się, czy to jest w ogóle możliwe? Wszystkie mamy tak mają? Czy tylko moja jest ewenementem na skalę światową? Wszystko, czego pragnie to szczęście jej dzieci. Nie weekend w SPA, wakacje na egzotycznej wyspie, wygrana w lotto, własne zdrowie. Nasze szczęście, nasze sukcesy, nasze dobro.

            O czym ja myślę, kiedy zdmuchuję świeczki? Nigdy tego nie pamiętam i wydaje mi się, że ja nawet nie mam życzenia. Po prostu zdmuchuję świeczki, bo wszyscy się na mnie gapią w oczekiwaniu, że zaraz dostaną po kawałku ciasta. Płomienie gasną w ekspresowym tempie, dostaję do ręki nóż i mam każdemu nałożyć żarcie na talerz. Tak to mniej więcej wygląda. A chyba nie powinno. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz