piątek, 13 lipca 2012

"Cień Poego" Matthew Pearl

    Czytając przeróżne opinie na temat powieści Matthew Pearla natknęłam się na niesamowicie wiele krytycznych recenzji, w których książka jest nieustannie porównywana do literackiego debiutu autora, a mianowicie do "Klubu Dantego". Na moje szczęście nie przeczytałam jeszcze wspomnianej pozycji i moja opinia nie będzie do niej nawiązywać.
    Na tę książkę wpadłam zupełnym przypadkiem - wpisałam w Google hasło "Poe" i szukałam jakiejś porządnej biografii. A tu nagle taki numer! Znalazłam powieść, której krótka recenzja (zamieszczona na okładce) zaintrygowała mnie. Sam pomysł na książkę, która zawiera w sobie sprytnie uknutą intrygę/zagadkę i wplątane wątki biograficzne z życia poety, wydał mi się niesamowity. Dlatego chciałam sprawdzić, jak autor poradził sobie z tym swoistym wyzwaniem pisarskim. I, podjąwszy męską decyzję, wybrałam się do najbliższej biblioteki w celu znalezienia powieści.
     Bohaterem utworu jest Quentin Clark, adwokat i osoba dość poważana przez mieszkańców Baltimore, odziedziczył po ojcu pokaźną sumkę pieniędzy, rodzinny biznes (oparty na handlu) i "Glen Elizę". Przyjaźni się z Peterem, z którym się wychowywał, a który obecnie jest jego wspólnikiem w kancelarii. Ma już również kogoś, z kim chciałby spędzić resztę swojego życia, kogoś, z kim rozumie się niemal bez słów - na imię jej Hattie. Adwokat jest pasjonatem twórczości i wielkim fanem Edgara Allana Poe - i ten fakt, to przywiązanie do ekscentrycznego artysty, ma ogromny wpływ na losy mężczyzny.
Życie Quentina zmienia jedno wydarzenie, którego uczestnikiem staje się przez przypadek. Ale jak to często bywa w książkach pełnych zagadek... Od jednego zbiegu okoliczności zaczyna się cała lawina nieoczekiwanych zdarzeń. A historia pana Clarka zaczyna się od przygodnego udziału w pogrzebie. Czyj to pogrzeb? Z jakich powodów znalazł się na nim Quentin? Kto w nim uczestniczy? Jak dalej potoczy się zagadka "Cienia Poego"? Aby się dowiedzieć wystarczy sięgnąć po książkę Matthew Pearla. Gwarantuję, że nie pożałujecie.

Na początku - zanim zacznę swoją małą filozofię - chciałabym zauważyć, że już sam wstęp mnie zaciekawił. Jest to nieco ponad strona zapisu, a tyle tekstu wystarczyło, abym zainteresowała się rozwojem wydarzeń opisanych w "Cieniu Poego".
Opisy Baltimore i Paryża są przekonujące. Czasami czułam się tak, jakbym to ja była Quentinem Clarkiem i oglądała opisywane miejsca jego oczami. Opisy nie są męczące!!! Dla mnie jest to istotne, ponieważ jestem uczulona na rozległe, porównawcze relacje z widocznych krajobrazów i miejsc, które rozwlekane są na dziesięć stron i wręcz ciężko przez nie przebrnąć. Ten wyznacznik książka spełniła - nie zamęczyła mnie niepotrzebnymi scenami i zobrazowaniami. Bardzo podobało mi się również wiarygodne ukazanie społeczeństwa Baltimore - ludzi złaknionych sensacji i ślepo podążających za nowinkami prasowymi, które napędzają machinę trendów i mody.
Główny bohater - Quentin Clark - cóż mogłabym powiedzieć... Na początku mnie irytował... Nie mogłam zrozumieć pobudek, które nakłoniły mężczyznę do rozwiązania zagadki śmierci Poego. Bardzo się starałam, ale chęć obrony czci poety, nie przemawiała do mnie i strasznie mnie drażniły wszelkie wzmianki na ten temat. Po jakimś czasie dopiero (kilka rozdziałów dalej) Quentin zaczął wywoływać we mnie inne emocje, dopingowałam go, współczułam mu,zaczęłam z niecierpliwością czekać, aż w końcu odnajdzie to, czego szukał.
Bardzo zaimponował mi portret femme fatale, którą stworzył Matthew Pearl - tajemnicza, podstępna, przebiegła, bystra i niesamowicie intrygująca. Jednym słowem - Bonjour.
Odnośnie bohaterów nie będę się zbyt obszernie rozpisywać - wspomnę jedynie o szerokim wachlarzu postaci, które przewijają się przez karty powieści i każda z nich wywołuje u nas pewne emocje.
Zakończenie mnie usatysfakcjonowało. Muszę przyznać, że spodziewałam się czegoś oczywistego i nudnego, czegoś, co dziecko mogłoby wywnioskować. A ono było totalnie błyskotliwe!
Oczywiście niewyjaśniona zagadka tajemniczego Reynoldsa - spodziewałam się takiego obrotu sprawy. Chociaż muszę przyznać, że do końca miałam tę nikłą nadzieję, iż autor mnie zaskoczy jeszcze w tej sprawie. No ale cóż...
     Fanatyczne wręcz poszukiwanie pierwowzoru Dupina z opowiadań Poego... szczerze powiedziawszy, jeżeli chodzi o tę kwestię, sama dałam się ponieść wyobraźni i zaczynałam szukać argumentów na korzyść poszczególnych osób i wmawiałam sama sobie: "Tak! To musi być on! Nie ma mowy, żeby było inaczej!". Przewróciłam kartkę dalej... i cała moja koncepcja upadała.
Pościgi, strach, ucieczki, prześladowcy, którzy depczą po piętach, fascynacja obcą kobietą, a jednocześnie miłość do kobiety, która wydaje się nudna aż do szpiku kości, a ostatecznie okazuje się najwierniejszą przyjaciółką i drugą połówką; zdrady, fałszywi sprzymierzeńcy, zagadki, ciekawostki. To wszystko i o wiele więcej znajdziecie w książce Matthew Pearla, której egzemplarz już niedługo zaszczyci moją prywatną półkę. 
POLECAM!!!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz